Rublow - Jacek Kaczmarski

Rublow - Jacek Kaczmarski

Год
2014
Язык
`Poļu`
Длительность
327400

Zemāk ir dziesmas vārdi Rublow , izpildītājs - Jacek Kaczmarski ar tulkojumu

Dziesmas vārdi " Rublow "

Oriģinālteksts ar tulkojumu

Rublow

Jacek Kaczmarski

Na ziemi, co zawsze pod wodą lub śniegiem

Są drogi, po których nikt prawie nie chodzi

Tam wariat się czasem przesunie po niebie

Do ludzi na łodzi

Wołając, że leci

A oni chwytają go w sieci

Wśród pól i rozlewisk tam białe są miasta

Gdzie końmi handlują, jedwabiem i siarką

Nad targiem wyrasta przejasny monastyr

Chorały i charkot

Ikona i koń

Wędzidło i złota dłoń

Na ścianach gospody łańcuchy i sierpy

Wesołek po udach się klepie i śpiewa

O ludzie, co żyje radością, choć cierpi;

I ktoś się zaśmiewa

Ktoś wódką go raczy

Nim inny ktoś wezwie siepaczy

Z wyrwanym językiem niech skacze do woli

Jak przygłup, co słowa nie może wykrztusić

Bo Książę z krużganków, o wzroku sokolim

Dziedziny strzec musi

Od ognia i zła

By poczuł lud, że ktoś oń dba

A Książę - mecenas za sztuką przepada

Więc ściany pałacu malować mi każe

Czeladnik już farby i pędzle rozkłada

A w drzwiach stają straże

I Księcia brzmi głos:

— Za pracę twą miecz, albo trzos

Architekt, co dla mnie budował ten pałac

Już nic piękniejszego nikomu nie wzniesie

Gdy skończył przygoda go przykra spotkała:

Na zbirów się w lesie

Jak raz napatoczył

A oni wykłuli mu oczy

I zaśmiał się książę, aż sala zagrzmiała

I grzmiała, gdy odszedł, podobny do pawia

I stałem przed ścianą, co była tak biała

Jak tego co stawiał ją

Twarz oślepiona

Od łez nim się stała czerwona

Klęczałem przed bielą, nad Pismem schylony

Gdy przyszła ta dziewka niespełna rozumu

Czytała ruchami rąk moje ikony

I śmiała się z tłumów

Płakała nad Bogiem

I piekieł przerażał ją ogień

I wstały płomienie ze wszystkich stron naraz

Ku niebu podniosły się dymu kolumny

W drzwiach koński pysk widzę i uśmiech Tatara

Co Księcia łbem dumnym

Za włosy potrząsa

A Księciu krew spływa po wąsach

Dziewczyna w krzyk straszny więc on w śmiech wesoły

I szaty cerkiewne pod nogi jej ciska

A ona je wdziewa, obraca się w koło

I łza już jej wyschła

Więc tańczy w podzięce

Przy siodle, przy głowie książęcej

Kto walczył, ten złotym pojony ukropem

Blach z kopuł cerkiewnych, z ksiąg ogniem topionych

Zapada pomiędzy kopyta i stopy

Ze wzrokiem wlepionym

W zasnutą twarz Boga

I pyta — jak kochać ma wroga

Znów ciała spychaliśmy do wspólnych dołów

Znów drogi krzyżowe bez krzyża i chusty —

Po burzy, o zmroku, nad rzeką popiołów

Pogańskie odpusty;

Śmiech krwi i ciał gra

Płomyki się łączą po dwa

Z tej ziemi, co żywym nie skąpi pogardy

Najlepsza jest glina do formy na dzwony

W ich dźwięku z tej ziemi ucieram dziś farby

Do mojej ikony

Na suchej deszczułce

Jest miejsce na świat i na Stwórcę

Przemokły, jak drzewo stojące na deszczu

Koń schyla się, woda po sierści mu spływa;

Zbutwiałe zielenie i złoto na desce

Co płacze jak żywa —

To Stwórcy Korona

Czekają nań

Koń i Ikona

Vairāk nekā 2 miljoni dziesmu tekstu

Dziesmas dažādās valodās

Tulkojumu pakalpojumi

Augstas kvalitātes tulkojumi visās valodās

Ātrā meklēšana

Atrodiet nepieciešamos tekstus dažu sekunžu laikā