Nie myśl o tym - Paluch, Kobik

Nie myśl o tym - Paluch, Kobik

Альбом
Czerwony Dywan
Год
2018
Язык
`Poļu`
Длительность
242290

Zemāk ir dziesmas vārdi Nie myśl o tym , izpildītājs - Paluch, Kobik ar tulkojumu

Dziesmas vārdi " Nie myśl o tym "

Oriģinālteksts ar tulkojumu

Nie myśl o tym

Paluch, Kobik

Dzisiaj nie czuję złości, słońce ogrzewa twarz

Moja rodzina i ziomki, ich nie dał mi hajs

Przestań myśleć dziś o tym, czego ciągle ci brak (czego nie ma)

Nawet jak braknie floty (jebać), skup się na tym co masz (co masz)

Dzisiaj nie czuję złości, słońce ogrzewa twarz

Moja rodzina i ziomki, ich nie dał mi hajs

Znowu od rana piszę, kawa z Orlenu

Szlugi nie gasną, codzienny rytuał

Wciąż braknie mi tego, jak writerom kenów

Szukam muzyki, jak miejsca na murach

Nie myślę o hajsie, chcę dać wam sto procent

Nie zakłócaj mi fal

Kiedyś pisałem płyty na szlugu w robocie

Chcę tylko rozjebać, do dzisiaj tak gram

Wiem, wkurwiają głosy, że nie dasz rady

Później jak wygrasz to wbijają kora

Nie myślę o śmieciach mentalnie przegranych

Jeszcze dorzucę frajerom na towar

Po trasie znów wracam do mego królestwa

Tylko tutaj odnajduję relaks

Kobieta i dzieci to najlepsze z lekarstw

Wyłączam myślenie i z kasztanów beka

Przestań myśleć dziś o tym, czego ciągle ci brak (czego nie ma)

Nawet jak braknie floty (jebać), skup się na tym co masz (co masz)

Dzisiaj nie czuję złości, słońce ogrzewa twarz

Moja rodzina i ziomki, ich nie dał mi hajs

Przestań myśleć dziś o tym, czego ciągle ci brak (czego nie ma)

Nawet jak braknie floty (jebać), skup się na tym co masz (co masz)

Dzisiaj nie czuję złości, słońce ogrzewa twarz

Moja rodzina i ziomki, ich nie dał mi hajs

Niewiele mam, ale o to, co mam, dbam jak umiem

Kieruję się sercem, pół na pół z rozumem

I nie jest mi przykro, gdy pojąć nie umiesz

To, że ci się nie chce, to żaden argument

Widziałem już takich co mieli wszystko (wszystko)

Mówili, że wszystko przychodzi łatwo

Dzisiaj to ja ich ratuję dyszką

Kiedy znów wychodzę na podwóro, nie patio

Pod klatką nie stoję tak często jak kiedyś

I jestem bogaty, bo umiem się dzielić, ej

Czego jeszcze nie rozumiesz, ej

Jesteś fair, albo żegnamy się

Moja rodzina i ziomki — nie pionki do gry

Nie zamieniłbym ich nigdy na żaden kwit

Zamieniłbyś ty?

Powinno być ci wstyd

MUS, BOR ponad wszystkich na szczyt, Kobik

Przestań myśleć dziś o tym, czego ciągle ci brak (czego nie ma)

Nawet jak braknie floty (jebać), skup się na tym co masz (co masz)

Dzisiaj nie czuję złości, słońce ogrzewa twarz

Moja rodzina i ziomki, ich nie dał mi hajs

Przestań myśleć dziś o tym, czego ciągle ci brak (czego nie ma)

Nawet jak braknie floty (jebać), skup się na tym co masz (co masz)

Dzisiaj nie czuję złości, słońce ogrzewa twarz

Moja rodzina i ziomki, ich nie dał mi hajs

Uwierz, najbardziej wkurwia ich twoje szczęście

Najbardziej wkurwia, gdy ich olejesz

Na twojej krzywdzie chcą budować siebie

I wciąż tylko knują jak zabrać energię

Gdy upadają, nie cieszę się nigdy

Czerpię radochę ze szczęścia mych bliskich

Bo jestem dobry bez grama zawiści

I chętnie napędzę, gdy masz czyste myśli

Wielu skurwieli korzysta z pozycji

I w niewolników zmieniają ziomali

Znasz to z osiedla, nie z telewizji

By dać niezależność są nadal za mali

Ja jestem już duży i znam te zagrywki

Czytam tą gadkę jak elementarz

Mentalna wolność jest tutaj wszystkim

Wyłączam myślenie, ty w kagańcu szczekasz

Vairāk nekā 2 miljoni dziesmu tekstu

Dziesmas dažādās valodās

Tulkojumu pakalpojumi

Augstas kvalitātes tulkojumi visās valodās

Ātrā meklēšana

Atrodiet nepieciešamos tekstus dažu sekunžu laikā